Gładka twa skóra, mlekiem i olejami zadbania. Słońcem muśnięta, by pigment do życia pobudzić. Falą barw wziera się między piegi i pieprzyki. Różowiejąc, osiąga ona brązy, falami rezygnując z bieli. Chwyta mieszki włosowe, przejmując barwy prym.
Gładka twa skóra, emanuje aromatem. Wypełnia, przy zeń rozwartych ustach i nozdrzach, powidokiem siebie przestrzeń. Rylcem oksytocyn kłuje w tył gardła, zastępując sobą tlen.
Krztuszę się. Wtulam w materiał twarz, szukając cząstek w pościeli, w ubraniach, pod paznokciami palców zaciśniętych na prześcieradle.
Wiję się w febrze, w gorączce, skulony pośród mokrej plamy. Mój swąd, zmieszany z aromatem twojej skóry, nierozsądne części ciała kusi. Zdzieram się, ocieram i gubię zrogowaciałe płaty. Dygocząc, rozwarstwiam się, mieszając wylinkę z ostatkiem wdechu perfumy.
Gładka twa skóra, rozwierając lekko dłoń. Tam, w prześwicie bladych warstw, wędrujesz sinością żył. Pulsujesz, chłepcząc złakniona tlen. Głód. Przyglądam się zachłannie.
Syk. Suche usta, pierw z obawą, między miękkimi bruzdami zgięć. Czekają, nim opadną na błądzące wyrazy czucia i kolejne wspomnienia muśnięcia - jak powiew - liźnięcia. Czekają, aż zaczną gryźć.
Mruczymy nisko, głęboko. Drżymy i pokrywamy się dreszczem, gdy opuszki i papilarne linie wyginają się leniwie, badając fakturę i napięcie. Coraz szybciej, coraz mocniej, mierzę puls i jego rytm.
Gładzę kark. Patrzę na swe dłonie. Twardą skorupę wierchu. Zniszczone, obite ciosami w ścianę i kość. Ze skrzypiącym zgięciem stawów, sypiącym się naskórkiem. Intruzi w pięknym świecie.
Chcę otulić, uratować te pustkowie, uniknąć kolejnych krzywd. Chcę złagodzić i odżywić pękającą glebę stepu. Wiem już, czego chcę.
Albo chociaż chciałbym.
Bo patrzę na wnętrze swych dłoni, do delikatności niezdolne. Spracowany odcisk grubiański, paznokciami i zębami zrywany. Liczę każdą wypustkę, wiodąc palcem po każdym kolejnym twardym wyboju, trąc po każdym kolejnym strzępie. Miarkuję strupy tak już dobrze mi znane. Szpony orzące twoją gładką skórę.
Rozerwę cię. Zedrę skalp. Potem coraz to kolejne płaty.
Twa skóra już nigdy nie będzie gładka.
Czytaj więcej: